Jeżeli miałaby istnieć tylko jedna polska płyta, to dla mnie byłby to zdecydowanie album pt. Blues pana Nalepy i jego ekipy. Na kolana! Świetne teksty, mało popisowy, ale "odpowiedni" wokal Tadeusza, świetna i solidna praca sekcji oraz, oczywiście, słodkie solówki Kozakiewicza. Mimo tytułu płyta nie jest w całości stricte bluesowa, ale czuć tu, za pośrednictwem klasycznie rozumianej muzyki rockowej, klimat tradycyjnych murzyńskich rytmów.
Breakout to zdecydowanie najpopularniejszy polski zespół z tego czasu, grający w zachodnim stylu, lecz bardziej hard-blues-rockowo niż "piosenkowo i beatlesowo". Nie bardzo orientuję się dlaczego to akurat Nalepie udało się przebić, wszakże wszystkie ówczesne zespoły, których członkowie nosili jeansy i grali "amerykańsko" były skutecznie unieszkodliwiane przez władzę (wystarczyło mieć długie włosy, żeby dostać zakaz emisji w mediach, jak to się de facto stało z Breakoutem i chociażby dobrze zapowiadająca się Grupa Stress), ale pozostaje nam być dumnymi z tak krzepkiego, rodzimego grania.
Święte słowa.
OdpowiedzUsuń