"Joy is a state of mind."

wtorek, 3 maja 2011

Shinki Chen - Shinki Chen and His Friends (1971)

Japońce potrafią skonstruować dobrą gitarę, wyszkolić samuraja i piszczeć (japonki), okazuję się jednak, że ta skośnooka nacja jest wstanie spłodzić (jakimś cudem...) całkiem zacną, muzycznie utalentowaną jednostkę. Mam teraz na myśli Shiniki Chena.




Pan z okładki wyżej to bez wątpliwości Jimi Hendrix Japonii i mówiąc tak, nie myślę jedynie o skromnym skręcie, który zapewne wystawał z jego ust dużo częściej niż tylko przy pozowaniu do rysunków. Shinki w czasie sesji nagraniowej musiał styrać wiosło do granic możliwości. Nie znam drugiego tak ostro ryjącego banie, pełnego kosmosu i eksperymentów z brzmieniem japońskiego albumu. Momentami Shinki Chen and His Friends przywodzi na myśl twóczość Randego Holdena. 
Solowa płyta Shinki Chena jest dokładnie tak relaksująca jak miałaby to sugerować okładka. Wokal nie jest może z rodzaju tych mocnych i konkretnych,  ale, dzięki pogłosowi, brzmi bardzo "przestrzennie" i wpasowuję się idealnie, jak zresztą cała płyta, w klimat smażonego o niedzielnym poranku jointa.



Download

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz