Nie ma raczej tutaj co szukać jakiejś wyjątkowej psychodeli (tylko jeden członek zespołu spożywał środki odurzające, konkretnie - hash). Są jednak bardzo konkretne "bluesujące" riffy i masa energii, czuć klimat późnych lat 60'. Istnieją osoby uważające omawianą płytę za ważną inspirację wśród późniejszych zespołów grających tak zwany stoner.
Warto wspomnieć, ze muzycy nie wiedzieli, iż wydawnictwo ma zamiar wydać ich materiał. Mało tego, nie zarobili na tym złamanego grosza, o czym w wywiadzie przyznaję wprost członek zespołu Mick Clarke.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz